Były sobie dwie przyjaciółki. Pojechały na wakacje, w góry powiedzmy. Po rozpakowaniu się stwierdziły że są głodne, i pójdą na miasto poszukać jakiejś knajpki. Idą. Pierwsza z przyjaciółek informuje na głos o każdej widzianej restauracji. ,,O, kuchnia włoska!" - krzyczy, mimo że NIE LUBI kuchni włoskiej. ,,Pizza!" - znów pobudzona oznajmia swojej przyjaciółce, mimo że NIE MA OCHOTY na pizzę, choć jeszcze 2 godziny temu mogła być innego zdania. ,,O, tam jest knajpka meksykańska!" - mówi, mimo że jest uczulona na ostre potrawy i jeśli tam pójdzie, może STAĆ SIĘ JEJ KRZYWDA. Druga z dziewczyn werbalizuje swoje obserwacje tylko wtedy, gdy zauważy coś, na co rzeczywiście w danym momencie ma ochotę. Na co dzień lubi kuchnie chińską, ale teraz na nią nie ma ochoty, więc nie informuje przyjaciółki o zauważonej knajpce. Zawsze lubiła kuchnię indyjską, ale ostatnio zjedzona źle przygotowana potrawa skutecznie obrzydziła jej na najbliższy czas potrawy w tym stylu. Nigdy nie lubiła sushi, więc i to postanowiła przemilczeć (z lekkim smutkiem, bo wie, że jej towarzyszce sushi jak najbardziej by odpowiadało; wie jednak, że choćby bardzo się starała zrobić przyjemność swojej przyjaciółce, to sama będzie się jedzeniem tym męczyła). Kuchnię polską lubi tylko wtedy, gdy przygotowuje ją jej mama – nikomu innemu nie ufa i nie chce próbować. Po dłuższym czasie i zignorowaniu kilku knajpek oznajmia dopiero że ,,kuchnia hiszpańska!", wiedząc że ją lubi, ma dobre doświadczenia i akurat dziś ma na nią ochotę. Koleżanka może, ale nie musi popierać jej entuzjazmu - zależy od dnia.
Kim są te przyjaciółki i co ich historia robi na blogu o seksuologii? Pierwsza z przyjaciółek, zauważająca wszystko, to nasz obwodowy układ nerwowy, czyli narządy płciowe. Druga, to układ ośrodkowy, czyli mózg. Pierwsza z przyjaciółek zauważa każdą knajpę, bo nie ma swojego zdania – rozpoznaje tylko że ,,o! Tu można coś zjeść!", nie pamiętając (nie wiedząc) że jest uczulona/nie ma ochoty/ stanie jej się krzywda/ nie lubi. Jednak druga z dziewczyn ocenia kontekst sytuacji – widzi co prawda knajpę chińską, ale jest świadoma, że dziś nie ma na nią ochoty. Ma też dużo więcej wiedzy i informacji – jako miejsce do zjedzenia czegoś może (dzięki doświadczeniu) rozpoznać np. Centrum handlowe, mimo że pierwsza mówi ,,cooooo ty, tu są sklepy, nic tu nie zjemy!". Niezgodność Dziewczyny służą za przykład zjawiska ,,niezgodności'' reakcji genitalnej i podniecenia. Na czym ono polega? Na tym, że kobiece genitalia w toku ewolucji nauczyły się kojarzyć pewne bodźce z reakcjami fizjologicznymi, co może nie mieć nic wspólnego z przyjemnością czy podnieceniem. Przykład? Mężczyzna proponuje kobiecie seks pełen jego dominacji. Ta zgadza się, choć podejrzewa, że uległość nie jest dla niej. W czasie stosunku nie odczuwa najmniejszej przyjemności, jest raczej zdegustowana, wszystko ją boli i chciałaby aby to się jak najszybciej skończyło. Jej partner jednak na jej prośby reaguje tekstem ,,podoba ci się, jesteś przecież mokra''. To właśnie jest zjawisko niezgodności. Jej narządy powiedziały: ,,to jest knajpa!" (bodziec), choć jej mózg nie był zainteresowany. Podobnie w drugą stronę - kobiecie może się coś baaaardzo podobać, ale genitalia mogą nie zareagować. Mężczyźni Podobnie, choć inaczej, jest z mężczyznami. Ich układ genitalny ma dość konkretne, wyklarowane zdanie na temat tego, co zalicza do bodźców seksualnych. U facetów niezgodność jest więc mniejsza, choć również zachodzi. Oczywiście działa to w obie strony – nie tylko chodzi tu o brak podniecenia (mózg) przy równoczesnym wzwodzie, ale też o brak wzwodu przy równoczesnym podnieceniu. Tak więc wzwód (wilgotność) nie jest miarą zainteresowania - może (choć nie musi) wystąpić w sytuacji rzeczywistego podniecenia, by w nocy pojawić się jedynie jako obiektywny fakt, nie świadczący o kontekście seksualnym. Przykładem niezgodności u facetów będą więc nocne erekcje, występujące niezależnie od tematyki snu. Po prostu są. Wtórna wiktimizacja Dlaczego poruszam ten temat? Otóż dlatego, że ostatnio coraz bardziej przekonuję się jak bardzo popularny jest mit, jakoby wilgotność/wzwód oznaczały podniecenie. Wiem też, że w sprawach o gwałty obrońcy gwałcicieli (i sami gwałciciele) przyjmują linię obrony polegającą na powtarzaniu, że ,,była mokra/miał wzwód chciała tego!". Nie wiem co bardziej mnie przeraża - fakt, że prawnicy nie wiedzą że reakcja genitalna wcale nie oznacza, że coś nam się podoba, czy to, że wiedzą, a mimo to tak argumentują. Ale najbardziej chyba smuci mnie fakt, że takie gadanie adwokatów sprzyja wtórnej wiktimizacji i rzeczywistemu zastanawianiu się ofiar gwałtów: ,,ma rację. Byłam mokra/ miałem wzwód. Może naprawdę tego chciałam?" I obrzydliwym, krzywdzącym tekstom sugerującym, że ,,mężczyzny nie można zgwałcić'', bo ,,skoro mu stanął, to znaczy że mu się podobało''. Skąd się ten mit bierze? Głównie z przekazu kulturowego i przemysłu pornograficznego wmawiających nam, że reakcja genitalna równa jest podnieceniu, a wilgotność/erekcja pojawiają się równocześnie z pożądaniem. Poza tym, w naszym społeczeństwie męska seksualność funkcjonuje jako ta ,,domyślna'' - stąd, gdy u mężczyzn niezgodność jest mniejsza (reakcja genitalna w mniej więcej 50% pokrywa się z rzeczywistym podnieceniem), uważa się że podobnie wygląda ona u kobiet. W rzeczywistości jednak szacuje się, że zaledwie 10%-20% reakcji genitalnej kobiet pokrywa się z rzeczywistym podnieceniem. Nie istnieje też przewidywalna relacja między poziomem pobudzenia, a nasileniem reakcji genitalnej. Męskie narządy, podobnie jak mózg, reagują na konkretne rzeczy. Kobiece genitalia z kolei reagują baaaaardzo ogólnie i szeroko, podczas gdy mózgi są wrażliwsze na kontekst sytuacyjny i wcześniejsze doświadczenia. Tak więc bodziec odczytywany przez genitalia jako seksualny, niekoniecznie klasyfikowany jest przez mózg jako pociągający. Nie bądźmy katami. To, że nasze ciało odpowiada na konkretny widok, dźwięk, myśl, działanie, nie oznacza, że tego bodźca pożąda, czy że mu się to podoba. Każdemu z nas zdarzyło (lub zdarzy) się zauważyć, że nasze ciało reaguje genitalnie na coś, kiedy mózg nam podpowiada ,,ej. To nie jest ok.''. To, co robi nasze ciało, to element ,,oczekiwania''. Rozpoznaje bodziec jako bodziec seksualny i mówi ,,to jest knajpa!". Chociaż wie, że w środku jest brudno, paskudnie i nieapetycznie, i nikt nie wychodzi z niej zadowolony. Powtórzmy na koniec. Do zapamiętania, aby świadomość była większa a świat choć trochę lepszy: reakcja genitalna nie oznacza nic więcej niż znaczenia seksualnego bodźca. Jest to zwykły odruch, niewskazujący na zadowolenie ani pożądanie. Najważniejszy jest przekaz słowny potwierdzający/zaprzeczający rzeczywistemu podnieceniu. Nie genitalny. Nie powielajmy krzywdzących mitów zmuszających ofiary okrutnych zbrodni do zastanawiania się, czy aby na pewno ich ,,nie'' oznaczało ,,nie''. ------ Temat ten zaczerpnęłam z przegenialnej, cudownej, przełomowej dla mnie książki ,,Ona ma siłę. Przełomowy poradnik o seksualności kobiet''. Polecam serdecznie, kopalnia przemyśleń i olśnień.
2 Komentarze
Ł
9/14/2017 01:02:04
Nie jesteś facetem to nie mów o tym co u faceta się dzieje.
Odpowiedz
Witam!
Odpowiedz
Odpowiedz |
Autorka
Fascynatka wiedzy z zakresu neurologii, psychologii i seksuologii. Fanka pracy z mikrofonem, z dziennikarstwem radiowym i sztuką dubbingu na czele. Archiwa
Listopad 2017
Kategorie |